Stop dopalaczom na Podhalu
W ostatnim czasie mieszkańców Nowego Targu zbulwersowała informacja o powstaniu sklepów oferujących tzw. „dopalacze”, czyli środki o działaniu zbliżonym do narkotyków. Ich sprzedaż rozlała się na całe Podhale. Najwcześniej pojawiły się w Zakopanem następnie w Szczawnicy, Krościenku i Rabce, a od ponad dwóch lat w sklepach internetowych.
„Dopalacz”, czy „dopalacze” to termin nieposiadający charakteru naukowego. Używa się go potocznie, dla nazwania grupy różnych substancji lub ich mieszanek o rzekomym bądź faktycznym działaniu psychoaktywnym, nieznajdujących się na liście substancji kontrolowanych przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Niestety producenci i sprzedawcy tego specyfiku wstrzelili się w istniejąca lukę prawną i pomimo wielu prób w całym kraju nie udało się zahamować tego procederu. Przepisy omijają w perfidnie sprytny sposób umieszczając na opakowaniu adnotację, że jest to „produkt kolekcjonerski, który nie nadaje się do spożycia przez ludzi”.
Zapyta ktoś: czy samorząd może zabronić prowadzenia tego typu działalności na etapie wpisu do ewidencji działalności gospodarczej? Niestety nie ma takiej możliwości gdyż wpis do ewidencji działalności gospodarczej jest czystą formalnością, nie można odmówić wpisu. Inna sprawa, że punkty te są rejestrowane jako cyt „pozostała sprzedaż detaliczna prowadzona w niewyspecjalizowanych sklepach”. Podmioty działające w Nowym Targu mają zarejestrowaną działalność w innych gminach (Szaflary, Kościelisko, Zakopane). Dopalacze w obiegu prawnym funkcjonują – o zgrozo - jako sklepy z artykułami kolekcjonerskimi, a w Polsce pamiątkami handluje się legalnie. Ku przerażeniu wszystkich, na naszych oczach realizuje się zasada pecunia non olet! Jak inaczej można wytłumaczyć otwarcie sklepu oferującego sprzedaż z dowozem na miejsce przez taksówkę?
Zapyta ktoś, w jaki sposób rodzice mogą uchronić swoje dzieci? Jednoznacznej recepty niestety nie ma. Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział na nowotarskim lotnisku, że „Rodzina Bogiem Silna”. Tak, to właśnie zdrowa, troskliwa i wierząca rodzina jest fundamentem życia, miłości i wychowania. Trzeba rozmawiać o tych problemach z dziećmi, trzeba nauczyć się słuchać, co dziecko ma do powiedzenia. Należy też zbudować jasny system wartości, pomóc dziecku radzić sobie w sytuacjach nacisku ze strony kolegów.
Samorząd nie ma instrumentów prawnych do walki z dopalaczami. Niestety proceder ten jest potwierdzeniem słabości państwa. Oczywiście były podejmowane próby przez rząd, ale spełzły na niczym. Bowiem po wpisaniu jednej czy drugiej substancji do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii okazywało się, że została ona natychmiast wycofywana z obrotu, a na jej miejsce wprowadzano kilka nowych. Samo badanie tych produktów jest czaso i pracochłonne. Pewną jaskółką jest kolejna próba nowelizacji ustawy, która zwraca uwagę na ten istotny problem. Jednak mimo medialnych zapowiedzi minister Ewy Kopacz projekt ten utknął w którejś z sejmowych komisji, choć sprawa jest na tyle pilna, że powinna być rozwiązana w trybie podobnym do przepisów antyhazardowych. Samorząd, który przecież od dwudziestu lat jest najbliżej ludzi i wie jak rozwiązywać ich problemy powinien mieć instrumenty prawne, bo działa szybciej i skuteczniej. Niestety w tej istotnej kwestii takich instrumentów nie posiada.
W sprawie dopalaczy zaraz po powzięciu informacji Marek Fryźlewicz – burmistrz miasta zareagował natychmiast powiadomieniem Policji i Sanepidu. Sklepy zostały skontrolowane przez Straż Miejską i inne służby. Wystąpił też z petycją o zablokowanie sprzedaży dopalaczy do podhalańskich posłów i minister E. Kopacz, a do Bronisława Komorowskiego z prośbą o przyśpieszenie prac nad ustawą. Wyraźnie przed szereg wyszedł poseł Andrzej Gut-Mostowy, który na jednym posiedzeniu Sejmu złożył jednoznaczną interpelację o uznanie dopalaczy jako środka żywności co pozwoliłoby na objęcie sklepów nadzorem Sanepidu. Do rodziców gimnazjalistów z klas trzecich burmistrz wysłał bardzo osobisty apel. Czytamy w nim:
Z ogromnym niepokojem przyjąłem informację o powstaniu w Nowym Targu sklepów zajmujących się sprzedażą tzw. „dopalaczy”, czyli środków odurzających o działaniu zbliżonym do narkotyków. Z problemem tym od kilku lat zderzają się polskie samorządy i rodziny. „Dopalacze” oprócz sieci handlowych dostępne są także za pośrednictwem internetu, co w sposób znaczący powiększa skalę zagrożenia. Pomysłodawcy wykorzystując luki prawne i kierując się chęcią zysku, w sposób legalny rozprowadzają te substancje psychoaktywne. Paradoksalnie na etykietach i opakowaniach zamieszczają adnotację, że są to artykuły: „kolekcjonerskie, które nie nadają się do spożycia przez ludzi”. To ostatnie stwierdzenie powinno wzbudzić Państwa niepokój, jeżeli dojdzie do sytuacji, w której Wasze dziecko zetknie się z tzw. „dopalaczami” lub przyniesie do domu kolorowe opakowanie ze wspomnianą adnotacją.
O sprawie burmistrz poinformował dyrekcje wszystkich szkół z prośbą o włączenie tematu dopalaczy do szkolnych programów profilaktyki. Dopalaczom zdecydowanie sprzeciwili się także radni. Solidne szkolenie w sprawie dopalaczy odbyło się w nowotarskim Magistracie już rok temu dla grupy ok. 50 osób głównie pedagogów szkolnych, policjantów, kuratorów sądowych, psychologów. Szkolenie to prowadził bardzo dobry specjalista z komendy Głównej Policji. Obiekt usytuowany w pobliżu jednej ze szkół został objęty monitoringiem wizyjnym. Uruchomienie sklepu z dopalaczami vis a vis szkolnych drzwi, w pobliżu Kościoła graniczy z bezczelnością, ale też jest potwierdzeniem determinacji „pewnych środowisk” w rozprzestrzenianiu zła.
Uruchomienie w naszym mieście sklepów z „dopalaczami” napotkało na wyraźny opór społeczny. Bardzo ofiarnie w nurt akcji antydopalaczowej włączyły się miejscowe parafie czego wyrazem było zorganizowanie w dniu 17 lipca Mszy św. i procesji ulicami miasta w intencji oczyszczenia Nowego Targu z dopalaczy i narkotyków. Władze miasta spotkały się także z właścicielami kamienic, w których są wynajmowane lokale na sklepy z tymi „pamiątkami”. W spotkaniu tym oprócz właścicieli uczestniczyli przedstawiciele Policji, ksiądz Marian Wanat, komendant Straży Miejskiej. Co ciekawe spotkanie to miało charakter informacyjny, nie było jego celem przekonywanie właścicieli do zrywania umów. Jednak tuż po nim dwóch właścicieli zdecydowało się na wypowiedzenie umów najmu. Był to wyłącznie ich decyzja. Jak sami stwierdzili, nie mieli świadomości jakiego typu działalność będzie tam prowadzona.
Można zadać pytanie czy tolerancja może być zgodą na zło? Przecież wszyscy wiedzą, że te nie do końca jeszcze przebadane substancje szkodzą zdrowiu! A jednak ktoś wynajmuje lokal na sklep, tłumacząc swój brak sumienia i chęć zysku tym, że jest tylko wynajmującym. Ktoś inny trudni się sprzedażą dopalaczy i ku zdziwieniu kontrolerów dodaje, że przecież nie robi nic złego, bo sprzedaje pamiątki, a uściślając artykuły kolekcjonerskie. Ja zapytam: czy podałbyś/podałabyś dopalacze - czy jak wolisz pamiątki - swojemu dziecku?
Marcin Jagła – Naczelnik Wydziału Infrastruktury Społecznej i Promocji